Ale ja się tych dyń bałam :D A tu okazuje się że dynia Hokkaido zupełnie nic nie ma wspólnego z mdławymi, wodnistymi koszmarami pełnymi "nitek" i "siana", jakie sobie przypominałam z dreszczem z mojego dzieciństwa. Najpierw myślałam że nawet kupiłam złą dynię, bo taka była twarda, twardsza niż arbuz, mniej więcej jak zimowa kapusta. Wewnątrz dynia jest koloru marchwi jak widać na zdjęciu, a "miąższ" powinno się nazywać chyba "drewnem" albo co, bo twarda jest prawie jak zimowa marchew lub właśnie kapusta :o) Smak surowy: jak mieszanka marchwi z cukinią i kalarepką. Podgryzłam parę surowych kawałków, smaczne ale mi to za twarde... Na szczęście mięknie, a nawet wręcz topi się w czasie pieczenia albo smażenia :)
Więc najpierw były różne próby i eksperymenty, na słodko i na słono i na kwaśno, smażona, pieczona i gotowana. Z tego laboratorium smakowo-kucharskiego (bardzo tę metodę polecam!) wyszły 2 przepisy które naprawdę zachwyciły. Najpierw muszę dodać że wszystkie testy i hece dowiodły do przekonania że dynia co prawda jest wszechstronna, i do wielu innych warzyw i dodatków i przypraw pasuje - ale nie do wszystkich. Najlepsze okazały się (ale to tylko mój subiektywny smak): w wersjach słonych - ziemniaki, cebule, czosnek, jabłka, natka pietruszki, biały pieprz+ chleb razowy; w wersjach słodkich - wanilia, cynamon, miód, pomarańcze, brzoskwinie, gruszki, orzechy włoskie, biały pieprz, wino, sok jabłkowy, sok pomarańczowy, dżem pomarańczowy i brązowy cukier; w wersjach słodko-słonych - brązowy cukier (nie miód); w wersjach pikantnych: biały pieprz, imbir, gałka muszkatołowa, papryczki chili; w wersjach słodko-słono-kwaśnych - ocet winny, ocet jabłkowy i w ogóle wytrawne wino... (ale nigdy to wszystko naraz!)
Pierwszy "przepis" jest łatwy jak na poziom przedszkolaka (na kolację dla 2 osób lub obiad dla jednego głodomora): 1/2 dyni po prostu pociąć na ćwiartki (bez obierania, wystarczy skórkę wymyć gorącą wodą z octem), posmarować oliwą ze wszystkich stron (skórkę też!) i do piekarnika, w środku - nie pod grillem, 180°C, na mniej więcej 30 minut (zależy to od wielkości ćwiartek i modelu piekarnika, więc trzeba sprawdzać jak się piecze). Gotowa jest wtedy gdy wystarczająco miękka :D (niektórzy lubią prawie stopioną, a inni wolą pół twardą...) Nie trzeba żadnej soli ani nic dodawać, dopiero gdy podajemy do stołu, wtedy solimy i przyprawiamy do smaku (np. czosnkiem, białym pieprzem, natką pietruszki...). Podajemy z razowym chlebkiem. Pachnie wspaniale już podczas pieczenia, i jest tak pyszna że prawie wszystko bez żadnych przypraw i dodatków się jadło :D (i starajcie się unikać błędu dodawania pachnącej gorącej dyni do zimnej sałatki, straci ona bardzo w ten sposób, jest to nadal dobre, ale najlepsza kiedy ciepła). Drugi przepis poniżej...
Wege gulasz z dynią i jabłkiem
Składniki (dla 2 osób na kolację, lub 1 głodną osobę na obiad):
- 1/4 dyni Hokkaido
- około 150-200g gotowego wege-mięska (czyli już gotowe do smażenia i przyprawione, sklepowe lub domowej roboty)
- 2 zielone jabłka ze skórką (albo i bez jak nie lubicie)
- 2 duże cebule
- 4-5 ząbków czosnku (i czosnek w proszku jeśli chcecie)
- oliwa (albo mieszanka oliwy i oleju lnianego)
- sól morska, biały pieprz i brązowy cukier
- natka pietruszki do posypania
- sok jabłkowy (albo lekkie wino jabłkowe) albo dobry cebulkowy bulion albo woda
Zdecydowałam się na 2 słone przepisy, po ja słodkości jem rzadko, tylko na deser albo szczególne okazje, a normalne dania główne zawsze chcę "prawdziwe" i treściwe. Mam taki "spleen" do słonych przepisów, chociaż ten drugi jest zdecydowanie lekko słodko-słony... Zdjęcia gotowego gulaszu są, ale wyszły za ciemne do blogowania, jak zwykle się śpieszyłam i byłam głodna :p Ale jeśli ktokolwiek chce (w co wątpię :D) to mogę je wysłać [usunęłam adres e-mail stąd, bo "nagle" dostałam "bardzo ważne" maile od jakiś "milionerów" z Afryki którzy chcą "pomoc finansową", w zamian za dzielenie się później owymi "milionami" - czyli jeden z najstarszych rodzajów spamu kursujących od tak dawna, że dziwię się jak to jeszcze może funkcjonować :p]
------------------------------------------------
English version (finally): Veggie goulash with apple and pumpkin
Ingredients (for 2 people as supper, or 1 hungry person as lunch/dinner):
- 1/4 of a Hokkaido pumpkin
- about 150-200g ready to use veggie meat (already marinated and with all the spices, store bought or homemade)
- 2 green apples with skin (or without if you don't like it)
- 2 large onions
- 4-5 garlic cloves (and garlic powder if desired)
- olive oil (or a mix of olive oil and linseed oil)
- sea salt, white pepper and brown sugar
- chopped parsley as garnish
- apple juice (or light apple cider) or good onion based veggie bouillon or water
---------------------------
The second recipe refers to simply washing the entire pumpkin with hot vinegar water and then slicing it up (see photo in middle of post), spreading olive oil all over it (inclusive the skin) and baking it on the middle rack in the stove at 180°C (that's Celsius, not Fahrenheit) for about 30 minutes. It is ready when "melty", but everyone likes a different grade of meltiness, some like it more firm, and others almost like butter. No need to add any spices or seasonings, add sea salt and/or garlic powder, chopped parsley and whatever you like when ready at the table. Eat hot right out of the stove with crusty whole wheat bread :)(vegetarian, and vegan if the veggie meat you use is egg and dairy free)
[zdjęcia są mojego autorstwa, licencja creative commons, mały obrazek pochodzi z festiwalu dyni]