Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przepis. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przepis. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 31 października 2010

Oswojona dynia Hokkaido, parę przepisów i Festiwal Dyni

Dynia Hokkaido

Ale ja się tych dyń bałam :D A tu okazuje się że dynia Hokkaido zupełnie nic nie ma wspólnego z mdławymi, wodnistymi koszmarami pełnymi "nitek" i "siana", jakie sobie przypominałam z dreszczem z mojego dzieciństwa. Najpierw myślałam że nawet kupiłam złą dynię, bo taka była twarda, twardsza niż arbuz, mniej więcej jak zimowa kapusta. Wewnątrz dynia jest koloru marchwi jak widać na zdjęciu, a "miąższ" powinno się nazywać chyba "drewnem" albo co, bo twarda jest prawie jak zimowa marchew lub właśnie kapusta :o) Smak surowy: jak mieszanka marchwi z cukinią i kalarepką. Podgryzłam parę surowych kawałków, smaczne ale mi to za twarde... Na szczęście mięknie, a nawet wręcz topi się w czasie pieczenia albo smażenia :)

Więc najpierw były różne próby i eksperymenty, na słodko i na słono i na kwaśno, smażona, pieczona i gotowana. Z tego laboratorium smakowo-kucharskiego (bardzo tę metodę polecam!) wyszły 2 przepisy które naprawdę zachwyciły. Najpierw muszę dodać że wszystkie testy i hece dowiodły do przekonania że dynia co prawda jest wszechstronna, i do wielu innych warzyw i dodatków i przypraw pasuje - ale nie do wszystkich. Najlepsze okazały się (ale to tylko mój subiektywny smak): w wersjach słonych - ziemniaki, cebule, czosnek, jabłka, natka pietruszki, biały pieprz+ chleb razowy; w wersjach słodkich - wanilia, cynamon, miód, pomarańcze, brzoskwinie, gruszki, orzechy włoskie, biały pieprz, wino, sok jabłkowy, sok pomarańczowy, dżem pomarańczowy i brązowy cukier; w wersjach słodko-słonych - brązowy cukier (nie miód); w wersjach pikantnych: biały pieprz, imbir, gałka muszkatołowa, papryczki chili; w wersjach słodko-słono-kwaśnych - ocet winny, ocet jabłkowy i w ogóle wytrawne wino... (ale nigdy to wszystko naraz!)

Dynia i cebule i jabłko w patelni Dynia Hokkaido przygotowana do pieczenia

Pierwszy "przepis" jest łatwy jak na poziom przedszkolaka (na kolację dla 2 osób lub obiad dla jednego głodomora): 1/2 dyni po prostu pociąć na ćwiartki (bez obierania, wystarczy skórkę wymyć gorącą wodą z octem), posmarować oliwą ze wszystkich stron (skórkę też!) i do piekarnika, w środku - nie pod grillem, 180°C, na mniej więcej 30 minut (zależy to od wielkości ćwiartek i modelu piekarnika, więc trzeba sprawdzać jak się piecze). Gotowa jest wtedy gdy wystarczająco miękka :D (niektórzy lubią prawie stopioną, a inni wolą pół twardą...) Nie trzeba żadnej soli ani nic dodawać, dopiero gdy podajemy do stołu, wtedy solimy i przyprawiamy do smaku (np. czosnkiem, białym pieprzem, natką pietruszki...). Podajemy z razowym chlebkiem. Pachnie wspaniale już podczas pieczenia, i jest tak pyszna że prawie wszystko bez żadnych przypraw i dodatków się jadło :D (i starajcie się unikać błędu dodawania pachnącej gorącej dyni do zimnej sałatki, straci ona bardzo w ten sposób, jest to nadal dobre, ale najlepsza kiedy ciepła). Drugi przepis poniżej...

Wege gulasz z dynią i jabłkiem
Składniki (dla 2 osób na kolację, lub 1 głodną osobę na obiad):
  • 1/4 dyni Hokkaido
  • około 150-200g gotowego wege-mięska (czyli już gotowe do smażenia i przyprawione, sklepowe lub domowej roboty)
  • 2 zielone jabłka ze skórką (albo i bez jak nie lubicie)
  • 2 duże cebule
  • 4-5 ząbków czosnku (i czosnek w proszku jeśli chcecie)
  • oliwa (albo mieszanka oliwy i oleju lnianego)
  • sól morska, biały pieprz i brązowy cukier
  • natka pietruszki do posypania
  • sok jabłkowy (albo lekkie wino jabłkowe) albo dobry cebulkowy bulion albo woda
Dynię tym razem obieramy (sposobem jak ziemniaki albo marchew), i kroimy na kostkę (jak na zdjęciu). Kroimy i siekamy jabłka, cebule i czosnek. Podsmażamy cebule i czosnek w oliwie aż do lekko złocistego koloru, i doprawiamy solą morską i brązowym cukrem (do smaku). Dodajemy dynię, i kiedy już zacznie mięknąć i "topić" się (co trochę potrwa) dodajemy jabłka. W razie przypalania podlewamy troszeczkę sokiem, winem, bulionem albo wodą. Kiedy już jest prawie gotowe dodajemy wege-mięsko (co lubicie, ja dałam sklepowe, na podstawie tofu-seitan). Podsmażamy wszystko tak aby wege-mięsko nabrało jak najwięcej wspaniałego aromatu i smaku dyni, i też cebuli i czosnku. Przyprawiamy do smaku białym pieprzem, solą, brązowym cukrem, i nawet więcej czosnku w proszku. Podajemy z razowym chlebem, ćwiartkami pomidora i herbatką. Smacznego :)

Zdecydowałam się na 2 słone przepisy, po ja słodkości jem rzadko, tylko na deser albo szczególne okazje, a normalne dania główne zawsze chcę "prawdziwe" i treściwe. Mam taki "spleen" do słonych przepisów, chociaż ten drugi jest zdecydowanie lekko słodko-słony... Zdjęcia gotowego gulaszu są, ale wyszły za ciemne do blogowania, jak zwykle się śpieszyłam i byłam głodna :p Ale jeśli ktokolwiek chce (w co wątpię :D) to mogę je wysłać [usunęłam adres e-mail stąd, bo "nagle" dostałam "bardzo ważne" maile od jakiś "milionerów" z Afryki którzy chcą "pomoc finansową", w zamian za dzielenie się później owymi "milionami" - czyli jeden z najstarszych rodzajów spamu kursujących od tak dawna, że dziwię się jak to jeszcze może funkcjonować :p]


------------------------------------------------
English version (finally): Veggie goulash with apple and pumpkin
Ingredients (for 2 people as supper, or 1 hungry person as lunch/dinner):
  • 1/4 of a Hokkaido pumpkin
  • about 150-200g ready to use veggie meat (already marinated and with all the spices, store bought or homemade)
  • 2 green apples with skin (or without if you don't like it)
  • 2 large onions
  • 4-5 garlic cloves (and garlic powder if desired)
  • olive oil (or a mix of olive oil and linseed oil)
  • sea salt, white pepper and brown sugar
  • chopped parsley as garnish
  • apple juice (or light apple cider) or good onion based veggie bouillon or water
Peel the pumpkin (similar to a carrot or potato), chop it up into cubes (see photo in the middle of this post). Slice and chop the apples, onions and garlic. Fry the onions and the garlic with olive oil until slightly golden in color, add sea salt and brown sugar to taste. Add cubed pumpkin and fry until it starts to "melt" (which takes a little time), then add the chopped apples. If it should start to stick to the pan or get burnt, add a little apple juice or apple cider, bouillon or water. When it seems almost done add the veggie meat (whatever you prefer, I used a seitan-tofu based store bought type). Stir-fry everything until the veggie meat fully soaks up all the wonderful pumpkin, and also the onion and garlic, flavor and taste. Season to taste with white pepper, brown sugar, if desired also garlic powder. Serve with crispy whole wheat bread, sliced tomatoes and tea. Bon Appetit :)
---------------------------
The second recipe refers to simply washing the entire pumpkin with hot vinegar water and then slicing it up (see photo in middle of post), spreading olive oil all over it (inclusive the skin) and baking it on the middle rack in the stove at 180°C (that's Celsius, not Fahrenheit) for about 30 minutes. It is ready when "melty", but everyone likes a different grade of meltiness, some like it more firm, and others almost like butter. No need to add any spices or seasonings, add sea salt and/or garlic powder, chopped parsley and whatever you like when ready at the table. Eat hot right out of the stove with crusty whole wheat bread :)
(vegetarian, and vegan if the veggie meat you use is egg and dairy free)

[zdjęcia są mojego autorstwa, licencja creative commons, mały obrazek pochodzi z festiwalu dyni]

czwartek, 14 października 2010

Przepis do akcji "Oswajamy tofu"

Zielone jabłko
Sałatka z tofu i zielonych jabłek (np. Golden Delicious albo Papierówki)

Jest ona bardzo ciekawa, bardzo łatwa i szybka do zrobienia, i niespodziewanie smaczna :) Nadaje się na przystawkę lub też lekką kolację (ze świeżutkim lub grillowanym chlebem i herbatką). Zdjęcia (jak zwykle) nie mam, ale dodam jeśli kiedyś uda mi się dobre zrobić. Bo sałatka jest bardzo fotogeniczna, biało-jasno zielona, jak wiosna na talerzu :) W sam raz aby rozchmurzyć zmęczone, ponure jesienne dni...

Składniki
(dla 2 osób):
  • 400g tofu (dobrej jakości!)*
  • 1 zielone jabłko (chodzi o zielony kolor skórki i o słodko-kwaskowaty smak)
  • dobry ocet winny (jasny, nie Balsamico)
  • oliwa (lub mieszanka oliwy i oleju lnianego)
  • parę ząbków czosnku (lub czosnek w proszku)
  • tymianek (suszony)
  • troszeczkę soku z cytryny (opcjonalnie)
  • pieprz, sól morska, pół łyżeczki cukru
Kroimy tofu na drobną kostkę, a jabłuszko (umyte, wraz ze skórką) na drobne trójkąciki. Od razu dodajemy małą łyżeczkę soku z cytryny lub octu. Siekamy lub przecieramy czosnek przez maszynkę, i z resztą pozostałych składników robimy - według własnego smaku - sos vinaigrette w stosunku 2:1 (czyli np. na 4 łyżki oliwy idą 2 łyżki octu, na 6 x oliwa - 3 x ocet itd itp). Nie dodajemy zbyt dużo octu, bo jabłko już jest kwaskowe, a sałatka ma być świeża, a nie jak kiszone ogórki. Mieszamy, dajemy się nasączyć sosem przez parę minut i gotowe. Smacznego :)

(bardzo zdrowa, z wielką ilością wysokiej jakości białka, wapnia, żelaza i innych minerałów - z tofu i także z tymianku, który jest wprost super-ziołem, i oczywiście witaminy C z kwaskowego jabłka ze skórką; jeśli dodamy oleju lnianego będzie sałatka zawierać również ważne dla zdrowia kwasy tłuszczowe omega-3)
*tofu dobrej jakości jest biały i nie ma dziwnego posmaku albo zapachu!

---------------------------------------------
English version: Green apple and tofu salad

Ingredients (for 2 moderately hungry people):
  • 400g tofu (of good, smooth+white quality)
  • 1 green apple (like Golden Delicious, or any sweet-tart variety with green skin)
  • good red or white wine vinegar (clear colored, not dark Balsamico)
  • olive oil (or a mix of olive and linseed oil)
  • a few cloves of garlic (or garlic powder)
  • thyme (dried)
  • a little lemon juice (optional)
  • sea salt, white pepper and half teaspoon of sugar
Dice the tofu and apple (including the skin) into small cubes and triangles. Dice or press the garlic through a garlic press, and combine with all the remaining ingredients into a classic vinaigrette sauce, 2:1 (this means for 4 spoons oil you will need 2 spoons vinegar, for 6 x oil - 3 x vinegar etc). Mix sauce with diced tofu+apple and let sit for a few minutes. Enjoy with fresh crusty or grilled bread as a side dish or light late dinner/supper :)

(very healthy, light, and high in best quality protein with all essential amino acids, iron, calcium and other minerals - from the tofu and also from thyme, a true miracle herb, plus the vitamin C from green apples with skin, removing the skin always removes most of the vitamin C in apples; if linseed oil is added it will also contain plenty of Omega-3 fatty acids)
(recipe is vegetarian and vegan)


[zdjęcie jest z wikimedii, licencja creative commons, obrazek tofu jest z akcji wegetarinki]

środa, 17 lutego 2010

Kawa jest ciekawym napojem

To tylko parę znanych rodzajów przepisów na kawę. Możliwości są prawdziwie nieskończone, i każdy kraj też ma swoje własne tradycyjne przepisy. Kawa włoska jest specjalnie znana i lubiana, ale przecież Włosi kawy ani nie wynaleźli ani nie hodują. Wiec tak naprawdę każdy powinien taka kawę pić jaka mu najbardziej smakuje :)

Jeżeli, tak jak ja, nie możecie pić mleka krowiego, najbardziej na kawowe napoje nadaje się mleko sojowe. Zawiera ono nawet więcej doskonałej jakości białka niż krowie, i dlatego nadaje się szczególnie dobrze na robienie mlecznej pianki. Inne roślinne mleka niestety nie zawierają wystarczająco białka, ale mimo to nadają się do normalnej kawy mlecznej. I jak teraz oczekujecie długich lamentów i skomplikowanych wyjaśnień "dlaczego bez krowiego mleka", to jesteście w złym miejscu :) Tylko jedno: bardzo mnie denerwują ludzie którzy usiłują cały świat zmuszać do picia mleka krowiego (albo owczego, albo koziego). Ja tego pić nie mogę i koniec :p

Tłumaczenie tego przepisu na obrazku: espresso wiadomo co jest, milk foam=pianka mleczna, steamed milk=parzone mleko, whipped cream=bita śmietanka, half-and-half=mieszanka 50% mleka i 50% śmietanki, chocolate syrup=syrop czekoladowy (jasne co), water=woda (też chyba jasne)

poniedziałek, 8 lutego 2010

Jak dobrze gotować?

wykwintny polski kisielek :)Wiele zobaczyłam przez te ponad 10 lat od kiedy piszę w internecie i "odwiedzam" ludzi z całego świata. Mogę prosto powiedzieć: nic tak dobrze nie smakuje jak jedzenie dzieciństwa - ale też dużo się można od innych nauczyć. I mimo że nie uczyłam się w żadnej sławnej szkole kulinarnej, mimo wszystko nauczyłam się tego czy owego, co naprawdę może dosłownie życie ratować (które staje się smutne i szare gdy się je paskudztwa, tym gorzej gdy się samemu je gotuje).

Oto parę zasad (tylko dla tych, których co dzień spotykają katastrofy kuchenne):
  1. Gotujcie według przepisu. Gotujcie według przepisu. Gotujcie według przepisu. Jeżeli nie jesteście geniuszami kulinarnymi to po prostu musicie. Jak poznać czy jesteście? Po medalach i świadectwach wiszących na ścianie ;) Na przykład... (i to też zależy czy medal pochodzi od babci na urodziny, czy od Instytutu Kulinarnego we Francji, jeśli babcia jest dyrektorką owego instytutu to nie czytajcie dalej...)
  2. Naprawdę czytajcie cały przepis przed gotowaniem.
  3. Jeśli naprawdę chcecie - lub musicie- coś w przepisie zmieniać, to wypróbujcie to dopiero gdy znacie się wystarczająco na gotowaniu, znacie ten akurat przepis wystarczająco dobrze i na pewno macie czas aby robić błędy (czyli nie 20 minut przed przyjściem gości).
  4. Jeżeli gotujecie coś po raz pierwszy to nigdy nie podawajcie tego rodzinie, albo, jeszcze gorzej, gościom. Jeżeli wasza rodzinka ma humor to możecie zaprosić do "laboratorium testowniczo-smakowego", na ryzyk-fizyk ;) Ale uwaga...
  5. Używajcie dobrych, znanych i wypróbowanych książek kucharskich. Kupujcie książki egzotyczne albo mało znane dopiero gdy się nauczycie wszystkich podstaw. Używajcie przepisów babci albo mamy (lub dziadka albo taty) dopiero gdy dobrze wiecie że nie jesteście jedyną osobą która je kocha.
  6. Jeżeli chcecie wypróbować przepis z internetu, dowiedzcie się przedtem dokładnie - kto go napisał, dlaczego i ile ludzi już go wypróbowało (skutecznie!). Jeżeli przepis jest łatwy i wy się znacie już trochę na gotowaniu to można od razu, ale też najpierw do laboratorium kuchennego :) I czasem też jest dobrze dowiedzieć się skąd blogowa kucharka albo kucharz pochodzi - co jednemu smakołykiem, to drugi by nawet psu jeść nie dał. Niektóre dania naprawdę mogą się okazać zbyt egzotyczne, zbyt ekstrawaganckie, lub po prostu złe, nawet mimo ładnych zdjęć i zachwyconych gości bloga.
  7. I ostatnia porada: nie udawajcie że umiecie "dobrze gotować" w waszym blogu, jeżeli każdy może widzieć patrząc na zdjęcia i czytając wasze przepisy, że to nie jest prawda. Pamiętajcie że wielu gości po prostu pisze "ale ładne" albo "pycha, pozdrawiam" tylko po to aby się poznać i zwiększyć liczbę "hitów" ich własnego bloga (i tym zwiększyć zarobki z reklam). To zmniejszy bardzo ilość rozczarowań w waszym życiu :)
Pani domu prosi aby się nie gniewać z powodu tych ostro brzmiących porad. Prawie wszystko było to nauczone przez własne błędy i wariactwa. Nie powtarzajcie...