wtorek, 26 października 2010

Jesienny spacer (część 2)

Spacer 25.10.2010 [III]
Tak słoneczko pięknie świeciło i zachęcało do wyjścia, że wczoraj po prostu porwałam aparat fotograficzny i pobiegłam do parku. Zdjęcia, a też i rysunki i obrazy przyrody i zwierząt są moją wielką pasją... Która prawie znikła w czasie najgorszego chorowania, i dopiero powoli powoli wydostaję się z tej bezdennej chorobowej dziury.

Spacer 25.10.2010 [IV]
Ten klon mnie po prostu zachwycił kolorami :D

Spacer 25.10.2010 [V]
Słoneczko niby było, ale chowało się od czasu do czasu za chmury, jakby powiedzieć "ty tylko nie myśl że ja tu tak na stałe, ja tylko z wizytą jestem, przypadkiem" :o)

Spacer 25.10.2010 [VI]
Pan albo pani łabędź jak widać nie uważa że jestem godna robić zdjęcie, i woli nurkować :o) Nie wiem czy mój skromny aparacik się do czegoś takiego w ogóle nadaje, zwierzęta w ruchu ani raz mi nie wyszły. Oprócz moich własnych nieumiejętności, i rodzaj aparatu fotograficznego też jest wielką kwestią. Ale ja jestem szczęśliwa że w ogóle taki nowoczesny dygitalny aparat mam, doskonale pamiętam jak to jeszcze niedawno trzeba było płacić wysokie ceny za wywoływanie każdego zdjęcia osobno, a tu robię nagle setki i nic mnie to nie kosztuje :) (oprócz ceny baterii oczywiście)

Spacer 25.10.2010 [VII]
O ile się nie mylę to jest jakiś parkowy rodzaj głogu, chętnie bym się dowiedziała czy to rodzaj jadalny, to by można parę takich owoców nazbierać i dżem z tego zrobić, z dodatkiem jabłka itp. Bo więcej niż garść ja nigdy nigdzie nie zbieram, chyba że w lesie gdzie wiadomo że wolno na grzyby albo jagody. Ale o ile wiem, jeśli owoce są tak dojrzałe że spadną i leżą na ziemi, to każdemu wolno zbierać i brać do domu :)

Spacer 25.10.2010 [VIII]
Ta wrona na czubku drzewa pokazuje przykładowo maksymalne powiększenie jakie mój mały aparacik w ogóle daje radę. Ale chyba widać przynajmniej że wrona a nie kruk :o)

Spacer 25.10.2010 [IX]
Pięknie jest gdy jesień jest słoneczna. Według lekarza (i męża też) powinnam codziennie na spacer chodzić aby mi się zdrowie szybciej polepszało. Ale ja się często tak boję nagłych bólów albo mdłości, to całkiem niedawno było jak ja jeszcze w ogóle 2 metrów bez okropnego bólu nie mogłam przejść. Odkrycie leczniczych możliwości jakie mi daruje żywienie 100% wegetariańskie (czyli wegańskie/bez-zwierzęce) mi naprawdę przywróciło życie :) Przynajmniej mogę znów chodzić na spacery na własnych nogach :)
[wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa, licencja creative commons]

Brak komentarzy: